top of page

97/152

Rozczarowanie Heroda. Arc. Grzegorz Ryś (...) Na widok Jezusa Herod Bardzo się ucieszył. Od dawna bowiem chciał Go ujrzeć. To prawda. Czekał na to spotkanie przez cały czas publicznej działalności Jezusa, przedstawionej przez Ewangelistę w formie trzech kolejnych etapów drogi do Jerozolimy. Długo czekał, i się doczekał. Natychmiast zasypał Go pytaniami, które w sobie nosił i które narosły. Miał też nadzieję, że Jezus wykona dla niego jakis znak. Lecz Jezus nic mu nie odpowiedział . Milczał, oskarżany gwałtownie i ciągle przez arcykapłanów i uczonych w Piśmie. Czy rzeczywiście oznacza to jednak, że Herod nie uzyskał żadnej odpowiedzi ? Czy Chrystus zlekceważył jego oczekiwania i pragnienia? Nie dał mu żądnego znaku? Ależ dał. Największy znak. ! I jedyny przeznaczony dla pokolenia "szukajacego znaku" , znak Jonasza., znak Jezusa, z odwagą i w milczeniu wchodzącego w wydarzenia paschalne, znak najwiekszej miłości , jaką ma Ten, który oddaje życie za swoich przyjaciół. Znak śmierci i wywyższenia na krzyżu - ku zmartwychwstaniu i wywyższeniu po prawicy Ojca. Najwłaściwszy znak , ten, dla którego przyszedł na ziemię i do którego odsyłąły wszystkie inne znaki czynione wcześniej i później - ważne nie same w sobie , lecz jako potwierdzenie Jego właściwego posłannictwa. Jezus wyszedł naprzeciw Herodowi w najważniejszym momencie swojej misji. To nie jest tak, że Herod nie usłyszał odpowiedzi. On wzgardził odpowiedzią , którą usłyszał. Czy on jeden?



Comentarios


bottom of page