top of page

Działający Odpoczynek

  • Odpoczynek działa Myszko? - Działa Jezu. - Świat, to nie jest coś znanego z kolorowych reklam. - Zaczynam to dostrzegać. Wybieram co mam robić i robię to? - Nie Myszko. Czekamy na Nasz znak. - Jaki to będzie znak? - Znak Jonasza oczywiście. - Czemu Cię to tak cieszy? :) - Domyśl się :) Myszko, bo wielkie sprawy mojej służebnicy , którą jesteś, widzisz w małym Moim chlebowym okruszku. Czemu miałbym czegoś dla Siebie więcej? I w kropli Mojego Wina? Więc? Myszko, nie masz wyjścia. Musisz widzieć. - I nie zastanawiać się, ile za to zapłacę. Nie mogę udowodnić, że wyjdę z tego cało, a muszę, po prostu muszę wyjść.

  • Nic nadzwyczajnego. - Myszko, nie przesadzaj. Musisz wiedzieć, że będziesz widzieć szczelinę. Masz tam zawsze zajrzeć. To będzie źródłem ozdrowienia. Twojego także. Pomyśl. Będzie to leczyć oziębłą duszę. - Skoro tego chcesz? - Nie widzę. - Entuzjazmu? - To nieprawda? - Nie :) - Jestem Myszko - Jestem z Tobą. - Jestem



    - Myszko, jak tam Twój nowy organizm? Dostosował się do nowych potrzeb? - I tak i nie. - ? - Tak, bo zyskał nowego nauczyciela.

  • - Za którym tak naprawdę tęskniłaś łobuziaku. A nie? - Już nie pamiętam. Wywiązała się dyskusja. - Ale Brama jest otwarta Myszku. Możesz przechodzić przez nią ciągle, nieustannie. - Jezu..... - Słucham Skarbie. - Przeprowadź mnie..... WIesz o czym mówię, Daj się uprosić. Nie licz tylko na mnie. Cały czas wydaje mi się, że ktoś będzie pukał do tych drzwi. Nie puka, ale cały czas nasłuchuje. Czy nie można ich "odstawić"? Potrzebujacych? Głodnych? Znędzniałych? Na tę jedną chwilę? - Myszku, jesteś mądra. - Wise. - Tak. Wise. - Co z tego wynika? - A to, że chciałabyś wszystkich naraz uszczęśłiwić. Łącznie ze Mną, dlatego się miesza. Myszku! Wam sie nie pomiesza. - jesteś ze Mną. Krwawi ci dusza kotku, to wszystko. Już mówiłem, to są sprawy przebyte. .... Krwawi , ale przebyte. - Zapragnę i odpowiadasz. - Jesteś Myszku jak krzew winorośli. - Ciągle się śpieszę. - Nie , kochanie, jesteś zapracowana, to wszystko. - Jestem tam ciągle. - Gdzie, ukochana; - Przed ołtarzem, wszyscy na mnie patrzą, a ja czekam na Ciebie. Od razy wiedziałam, że opłatków jest za mało. To nic. Przyszłam. Wegetowałam przez chwilę. czekałam i miałąm nadzieję. To mało. To naprawdę mało. Jak on mógł tak Ciebie zbluźnić? - Mógł Myszko, mógł. - Ale aż tak? - Czemu to zrobiłaś Myszko? I czy napraw.... - Jezu.... Wiesz .... Ty wiesz.... Jak on w takim stanie dałby ci tę misję? Dałby? - Nie wiem Myszko. ..... To była TWOJA praca. - Ja zrobiłam to z entuzjazmem. Potem , powiem Ci szczerze Ukochany, że żałowałam i to bardzo. Żałuję i teraz. Nic nie jest warte jednego bólu, ukłucia Twojego serca. Gdybym była mądra, to bym o tym pomyślała. Nic nie rozumiesz Myszko- to byłaby przynęta. - A tak? Jedynie konfuzja. - Myszko, nie rozstrzygniemy tego w ten sposób, bo ciebie zacznie jeszcze, odpukać, ogarnie żal. - Co ma wisieć - nie utonie. -Myszko- to żart.



    - Niewczesny, przyznaję. - To uśmiech losu mieć ciebie za żonę. -Żartujesz? - Nie. - Więc stoję przed ołtarzem i czekam. - I czekasz na wstrzelenie ssię z boku. - Tak, od tego przecież wszystko zależy. Z początku bolało, teraz już nie. - To KOSCIÓŁ Myszko. Prawdziwe powołanie . Wołanie człowieka do Boga. Ktoś musi je usłyszeć. Twój kościół to bazylika Myszko. To wszystko pod prąd. Kościół ten, który znasz, nie reaguje tak szybko. Będę zwalniać, jak tylko będę mógł, bo ty nie zrealizujesz Mojej mrzonki, a Kościół będzie patrzył podejrzliwie. Pozwól im iść swoim, tzn, ich nurtem. Wszystko wpłynie, a ty będziesz się temu swobodnie przyglądać. To będzie źródło twojej siły we Mnie, twój duch stanie się czystszy, mądrość rozkwitnie a wielopłaszczyznowy duch miłości rozkrzewi się na waszą modlitwę. Celowo mówię :wasza modlitwa, bo tylko ksiądz rozumie ten przekaz. Nie bądsź rezolutna, bo to wszystko strawi. Zresztą, ty i twoja miłość do Mnie, i tak idzie wysoko nad ich głowami. Nie są w stanie pojąć oddania, jego rodzaju, jakie dla Mnie osiągasz. Myszko- dzień dobry w kościele. Mów Mi Jezu- mój mężu. Kocham Ciebie. To wszystko. To wystarczy. Ja cię we wszystko wprowadzę. Bądź cierpliwa dla wspólwyznawców, to i oni będą cierpliwi dla ciebie. W tej chwili najważniejsze jest, zeby łamali się z tobą chlebem, niż, żeby cię uczyli. Zresztą, czego oni cię mogą już nauczyć? - Z wyjątkiem księży - Właśnie. Ale z nimi poczekaj. Niech nauczą sie najpierw z tobą obchodzić. - A nie jest to łatwe doświadczenie. :) Hipnoza- moja- mogłąby im w tym pomóc. - Nie widzę takiej potrzeby. Chcę, zebyś wszystko zapisywała. Żebyś zawsze miała przed sobą coś do pisania- najwyżej przepiszesz. Myszko- módl się. Kochanie. A arogancja zniknie. Wiem, że jesteś arogancka nie bez przyczyny. Twoja historia zbawienia jest taka, że przyprawia o dreszcze. To horror. To nawet nie krzyż. To męka, że... - Nie mów Jezu.. Miałeś się nie denerwować przy mnie. - Myszko. Żal Mi. Żal Mi, że przez to przeszłaś. Przez te wszystkie męczarnie. Pamiętasz- odradzałem ci. Odradzałem ci, zebyś przyjmowała ciało. To ciężar nie do zniesienia. Nie udźwigniesz. Wszyscy ci to mówiliśmy i co? - Jezu, uratuj mnie, uratuj choć jedno dziecko, to nie będę więcej żałowała, że przez to przechodzę. - Myszko, ty już jesteś mistrzyni. Wiesz o tym. ALe jeszcze troszkę. Damy radę. - Jestem zbyt "boska" nawet jak dla Ciebie. - Mów tak dalej, to dopiero się rozżalę. -Dostałam w twarz. -Myszko, to przekaz, to tylko przekaz. To zwierzęca część stworzenia. Jesteś taka święta, że po prostu ignorujesz ten przekaz. Dlatego masz taki charakter. Oportunizm dla ciebie się nie liczy. - Jestem już głodna. " Jak można tyle jeść?" - Nie dziw się. To gorliwość neofity. Sama rozumiesz?:)



    - Cokolwiek. - Ciebie to nie razi? - Nie. (...) - Nie umiesz tego napisać? - Nie. - Z tą boskością to przesadziłam, wiesz. - Myszko, ja wiem, co chciałaś powiedzieć. - WIesz, bo jesteś poetą. - Chciałbym i nie mogę. - Być poetą. - Trzymam Cię trochę na uwięzi Myszko. Nie mogę cię puścić swobodnie. - Nie chcę, zebyś mnie puszczał Jezu. Wiesz przecież. - Chcę, żebyś się tliła powoli, a ty im podpalasz cały kościół. - Musisz coś z tym zrobić Jezu. Proszę Cię. Chcę do Ciebie przychodzić. Chcę się Tobą karmić. Doceń to. - Myszko. Stop. - To nie jest wulgarne. - Nie jest . Ale jest obcesowe. Musiałem to powiedzieć. Wiem, że po takich słowach otwiera się dla ciebie chaos, ale.. - Jezu, ukochany..... Więc czego oczekujesz? - Przychodx Myszko. Nie zbłąźnimy się , mam nadzieję. - Ludzie są zbyt racjonalni? - Włąśnie. Nawet w kościele. Wszędzie oczekuja rozumu. A potem chcą cudu. - a potem chcą go rozłozyć rozumem. Myszko, nie chce mi się gadać. Nawet nie chcę, żebyś o tym pisała, - To jest wyjątek od reguły:) - Myszko, mieszasz mi zmysły. - To jest chyba niemożliwe. - Chyba raczej. Ale nie przy istotach bliskich tobie. - Jezu, mówisz, jak o jakimś stworze. - Nie, kochanie. - Kocham Cię Jezu. - Kocham Cię Myszko. - A więc to jest Nasz cud. - Nasz Myszko. Tylko i wyłącznie Nasz. Nie obawiaj się. - I mogę przychodzić do Kościoła.? - Możesz. Wiem i ty wiesz, że potrzebujemy tego. Mamy czas. Spokojnie. Wszystko sie raczej rozwiąże.



Comments


bottom of page