top of page

Lekarz

  • Kochanie, czy mógłbyś zostać moim lekarzem? - Nadwornym? - Nie dworuj sobie ze mnie. - Rozmowa z tobą jest jak palisada Myszko. - Mam już zawroty głowy od Twoich ciągłych zagadek Jezu. Mam... - Kłopoty? - Owszem. Czy znów ich sobie sama napytałam? - Nie. Tym razem nie. Dziś na modlitwie sobie o nich pogadamy. Masz ochotę? Bo jeśli nie.... - Nie mam. Naprawdę nie mam. Zawsze starałam się trzymać Cię od nich z daleka. - Nadszedł więc czas, aby zerwać tę ułudę. Przecież Ja o nich wszystko wiedziałem. Nie chciałaś, abym cię leczył. - Nie chciałam abyś wziął sobie za żonę kobietę rozprawiającą tylko o chorobach.





    - Za dużo się tego narobiło. Ja tylko zawsze chciałem... - Za dużo w tym było rozsądku. Nie chciałam, abyś myślał, że moja miłość jest taka ułożona. -Lepiej, zebym myślał, że jest lubieżna? - Nie. Że jest rozkoszna. - No nie. Coś Bym wymyślił krasnalku. Czemu? Tak mógłbym pytać i nie dostałbym odpowiedzi. - Ha, ja pierwsza wymyśliłam to pytanie. Dlaczego? - I co ci odpowiedziałęm? - Jeszcze nic , jak do tej pory. - I ty cierpliwie na to czekasz? - Jestem wrogiem doktryny. Ja prędzej,,, - Prędzej co? - Prędzej jestem w tym gmachu niesubordynacji. -Aha i myślisz, że Mnie nie stać na takie pytanie? - Miałam powiedzieć, że wobec Ojca nie, ale ja właściwie niewiele o tym wiem. - Zakładam się. - Że? - Że nie wiesz. - Jesteś pewien zakłądając się, a więc wygrana juz jest Twoja. - Nie spieraj się. - Nie spieram. - Powinnaś więcej pisać. Więcej. Stanowczo więcej . Zdejmie to z ciebie wielki ciężar. - Twierdzisz, że nie mogę Ciebie udźwignąć? - A nie możesz?:) - Wydaje się ... -.....że... - że...mogę.... - ha, ha..



Comments


bottom of page