Mała nitka prohibicji
- Mariola Szyszkiewicz
- 14 lut
- 3 minut(y) czytania
No i co? Możesz pisać? - To byłaby głupota. - Cóż takiego. - Mój obłęd. To byłaby w Tobie głupota. - Tak? - Tak. - Nadal kochanie jesteś dla Mnie jak małe zawiniątko. - W Twojej dłoni? - Właśnie. - Bułka z masłem. - Ha, ha - Zdenerwowałeś mnie. - Czy to źle? - Bałam się, że podczas tej operacji stracę umysłowy kontakt z Tobą. - A zyskasz cielesny? - Właśnie. Z czasem przestało mi zależeć, a chciałabym zostać przez Ciebie odnowiona i zostać z Tobą blisko, powiedziałabym. Chodziłąm jak pijana. Cały czas mnie to zajmowało. Czy Ciebie aktualnie nie tracę. To jak nieustająca ingerencja w mój duchowy kręgosłup? To jak antymantra. - I zrobiłaś sobie krzywdę. Czy Ja jestem za to odpowiedzialny? - Jezu, gdybym miała nastrój do płytkich żartów, to powiedziałabym, że mi się "nie wywiniesz, ale to wprowadza nastrój chorobowy, podnosi mi się temperatura ducha. - Aż całą jesteś upalona i po pierwsze nic do ciebie nie dociera, a po drugie ... - Nie wiem, co po drugie - Czyli jest spokojnie, jeśli oMnie chodzi? - Czemu ja się tak bałam? - Nic dziwnego, jak się ciągle grzebie w kręgosłupie. ? I to samemu? Musi się coś stać. Musiałem Ja dopiero wejść w Twój kręgosłup i wtedy dopiero się uspokoiłaś. Jako tako. - Po co to wszystko było potrzebne.? - Nie wiem. Ty Mi powiedz. Jesteś taka święta, a usiłowałaś Mi udowodnić, że nie. Po co? Ja i tak widzę w Tobie prawdę. Prawda chętnie z Ciebie wypływa. Wynosi z Ciebie wszelkie braki. Wpływają one do Krynicy oczyszczenia. - Czyli gdzie? - Jest takie miejsce w Niebie. Nie musisz tam chodzić sama. Wszędzie cię zabiorę, jeśli zechcesz, ale po co? Ja też chciałbym coś zrobić dla ciebie. A ty Mi nie pozwalasz. Nawet , gdy mówię o tym do ciebie, to się jeżysz, a po co? Nie ma w tych Moich słowach do ciebie nic... - obrazoburczego? - Właśnie. Wyjęłaś Mi to z ust. - Cieszę się, że jest tak bezpośrednio. - Nareszcie coś rozsądnego. - Czyli jak? - Jak to z Tobą będzie? -Zobaczysz. - Nie muszę wracać? - Gdzie byś chciałą wracać? - No nie wiem, może Ty byś chciał mnie jakoś odesłać? - Ale po co? U ciebie Mi dobrze. Nie chciałbym nigdy wychodzić. - No to daj mi tą wolność. - Jesteś bardzo zblazowaną osobą Myszko. Jak nastrój ? - Optymistyczny/
- Mówiłaś coś o zmęczeniu. - Tak, to prawda. ale całe zmęczenie zawsze zostawiałam za sobą, aby dla Ciebie być czystą i świeżą. - Po co? - By się Tobą nacieszać. Ale ponieważ teraz jesteśmy aż tak blisko, musisz mnie widzieć także w zmęczeniu duchowym. I musi Ci to nie przeszkadzać. ! sic - No tak. A gdybym próbował cię wtedy rozradować? - A gdybyś mógł? - Mógłbym, ale czy tu byś chciała ? - Chciałąbym , chciałą.. Wiesz, jak to jest z tym chceniem. raz się chce, a raz .... - ...się nie chce? - Ba! Jak to dobrze, że w Tobie można być boso.... - Nadzieja się w tobie budzi królewno. - Tak długo nie miałam, nie byłam spełniona, że w końcu uzależniłam się od tej możności. W końcu ten brak źle znosiłam. I od tego się zaczęło. - To się stało jako twój duchowy kompas. I w tym szłaś na zatracenie. Przestało cię obchodzić cokolwiek innego. - Byłam pyszna. - Cieszę się, że spokojnie mogę przy tobie wypowiadać prawdę. - I nikt nam tego nie zabroni. -- Nikt. - Z nadzieją jest tak, że w śład za nią idzie aktywność. - To ci przeszkadza? - Nie. Tylko bezpośrednio po zmęczeniu, pojawia się z nią trochę lenistwo. - Gdyby tak nie pojawiało się znamię aktywności, przytłaczałoby cię widmo nudy. To też ciężkie uczucie . A tak? Pozwala ci się wznosić. Ja ci dobiorę odpowiednie natężenie. Bolą cię nogi? - Tak. - To zdejmij buty. - Miały być takie wygodne . - Hm. Już? - Jaka ulga.
Comentarios