Pokój temu domowi.
- Mariola Szyszkiewicz
- 6 kwi
- 3 minut(y) czytania
Nie mogę udźwignąć swojego "Ja". Jeśli "Ja" jest barbarzyńskie, staje się rewoltą, usycha i można się go wyzbyć. Wtedy leżysz. Na drzwiach płynących po powierzchni oceanu, iskry Bożej, manipulujemy własną śmiercią. To cyniczne. Udobruchane oko Księżyca. Wszak mamy jeszcze drzwi. Nie poznaliśmy jeszcze bólu do głębi. Ale jest jeszcze coś. Barka, która pod nas podpływa, aby nas uratować z chaosu wszechrzeczy - szalupa ratunkowa. Dokąd może zaprowadzić nas nasza niezgoda na egzystencję? W gospodarstwie był gęsior i brytan. Brytan nie lubił gęsiora i gęsior nie lubił brytana - wzajemność. Toczyli między sobą nieustanną walkę. Raz górą był gęsior, syczał przeciągle - na to brytan warcząc i tocząc pianę z pyska, obchodził go dookoła. Raz górą był brytan, któremu udawało się czasem dopaść górą gęsiora, utoczyć kilka piór, gdy tymczasem gęsior rozcapierzywszy skrzydła i machając nimi w powietrzu , robiąc wiatr, gęgając głośno uciekał spod groźnych kłów brytana. Nie było zwycięzcy. Aż pewnego dnia brytan zachorował. Zachorował tak poważnie, że choroba uszkodziła mu wzrok. Oślepł. Gęsior, jak dawniej próbował wchodzić mu uw drogę, gęgał, syczał, machał rozcapierzonymi skrzydłami. I co? I nic. Nic z tego. Brytan nie był zainteresowany . Przeszłość , to była walka dla samej walki. Nie było żadnego istotnego powodu, chyba że taki, że brytan był brytanem, a gęsior gęsiorem. Od tej pory taktyka się zmieniła. Gęsior zaczął prowadzić brytana. Gęsior pierwszy, szedł, kołysał ciałem, syczał dookoła, gęgał przeciągle- przewodnik. Za nim szedł uspokojony brytan, niemy kaleka, przyjaciel- podróżnik, uczestnik tej kosmicznej wyprawy, nieśmiały pobratymca., bliźniaczo połączony ze swoim gęgającym współwyznawcą, niemym uczestnikiem jego cierpienia, połączonym współczuciem w jego cierpieniu. , połączonym współczuciem, było- nie było- dla kolegi. Tak oto los ich połączył.
************************************************************ Miejsce kaźni. - Czy to było wyznanie Myszko? - W pewnym sensie, tak, Jezu. - Czy jesteś już gotowa? - Myślę, że jestem. Oczywiście, jeśłi nam pomożesz. - Czy człowieczeństwo jest do udźwignięcia Myszko? - Z Tobą - tak. - Nie zasłaniaj się Mną. Jesteś na to za odważna. - Kiedy mnie nikt nie uwierzy. - Tak sądzisz? - Mhm. Ja to wiem- nie wiem..... Tak myślałam do tej pory. Myślałam, że ludzie, patrzący na mnie z boku, patrzą na mnie niechętnie, z powodu tego , co ich zdaniem mam. To kłuje oczy. Mówi się ,że każdy "biznesmen" pierwszy milion musi ukraść. To sprawia,że jego majątek , w opinii innych, jest wątpliwej prowieniencji. To znaczy dalej, że nie trzeba go szanować. Zazdrości się jemu, ale nie szanuje się go, nie jada się z nim przy współnym stole. To tylko część rozumowania . - Dlatego wtedy postanowiłaś odejść? Oddać wszystko walkowerem i odejść? - Teraz, w moim rozumieniu, stan posiadania, duchowy czy materialny to ciężka praca. Określa nas. Możemy w tej pracy do czegoś dojść. Swoją ciężką pracą odkrywamy Ciebie, nawet jeśli Cię gdzieś wcześniej zawiedliśmy. Poszukiwanie Ciebie, to praca na roli. - TY- to samorodek, który wykopujemy z pola znienacka, podczas codziennej orki. Szamotanina nic mi nie pomoże, raczej akt strzelisty. - Pisz, Myszko. - Dlatego nie muszę szukać ludzkiego szacunku. Chociaż... - Pisz Skarbie. - Dobrze byłoby znaleźć pobratymców, kogoś, kto szanowałby Mnie za to, że jestem Mną , bez dodatku w postaci wsparcia niebieskiego. - Jak myślisz, czy jest to możliwe?
- W pewnych kręgach tak. - Jak myślisz, czy możesz tam wejść? -Już tam wchodzę, powoli.... - Ja tam Jestem. Byłem... - I ..... i będę.
- Relax. Spokojnie. Jesteś tak otwartą zakonnicą, że ludzie z twojego otoczenia boją się nawiązać z tobą kontakt. Jesteś tak rozwinięta duchowo poprzez uścisk ze Mną. Nie zauważyłaś komfortu psychicznego, jaki ciebie otacza? Jak bardzo jesteś Mną. Każdy ma łzę w oku, szarpie struny harfy bolesną nutą. A ty przychodzisz wypielęgnowana, muśnięta Moim pocałunkiem, z Moim kwiatem w butonierce, oczekująca Moich łask ( ale o tym nikt nie wie) Każdy widzi Moją rosę na tobie. Strach być przy tobie. - Dlatego ten ksiądz mówił : "Przymnóż nam wiary Jezu" - Właśnie serdeńko. Wiara musi ci dostarczyć naiwności fal morskich, które płyną , targane wiatrem do brzegu. Bo takie jest naturalne prawo. Musisz zacząć polegać na ich wyborach, których w swoich życiach dokonują dla siebie. Ty jesteś zaczynem Myszko. Z tym też musisz kwiatuszku postępować ostrożnie. - Kochany , kocham Ciebie. Jestem przy Tobie taka spokojna. - Zawsze jesteś przy Mnie, więc zawsze możesz być spokojna.
- Jezu, ręka nie nadąża mi pisać.... ******************************************** Często pomagamy Jezusowi w dziele odkupienia nie samym tylko działaniem. Nie rozległą wiedzą, nie doktryną , nie aktywną twórczością, chociaż jeśli kto może dodać sobie splendoru takim obrotem sprawy, to głowa do góry. Jest w tym natchnienie Boże. Ja tak nie umiem. Nie umiem i nikt do tej pory nie umiał zagospodrować we mnie mojej egzaltacji, mojego przymusu bycia świętą, zjednoczoną w uścisku z Bożą egzystencją. Nie. Moja skromność i brak apetytu wypowiada się zgoła inaczej. To próżność , fanfaronada, - ja wiem. Odzyskuję spokój..... Umiem inaczej.
Comments